Tak nagłych zwrotów akcji w energetyce nie było jeszcze nigdy. Strategiczny sektor gospodarki gwałtownie zaczął się wymykać spod kontroli rządu, który wydaje się zaskoczony wzrostem cen, rosnącym importem węgla, gazu i energii elektrycznej. Zaskoczenie jest duże, bo właśnie tego wszystkiego miało nie być, a zbliżają się wybory.
Dlaczego ustawa prądowa może wywołać więcej szkody niż pożytku
Wzrost cen energii, zwłaszcza nagły, budzi słuszny niepokój. Jednak wprowadzenie rekompensat będzie miało negatywne oddziaływanie na konkurencyjność rynku energii. Zmniejszy zaufanie do jego funkcjonowania i na dłuższą metę może podnieść ceny energii, ze względu na ograniczenie mechanizmów rynkowych – mówi dr Jan Rączka współautor raportu. W najczarniejszym scenariuszu może to prowadzić do poważnego kryzysu energetycznego – dodaje dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.
Największa w historii interwencja na rynku energii
Brak świadomości decydentów co do sytuacji w energetyce wywołuje zdziwienie ekspertów zajmujących się rynkiem energii, ponieważ symptomy tych zjawisk były obserwowane od dawna. Z tego obopólnego zdziwienia rządu i ekspertów wybuchła w krótkim czasie panika, która skończyła się uchwaleniem tzw. ustawy prądowej, która ma powstrzymać wzrost cen energii. Jej wdrożenie (jeżeli się powiedzie) będzie kosztowało 9 mld zł w 2019 r. To równowartość rocznych wydatków na szkolnictwo w Polsce. Za tę kwotę można wymienić ok. 30 % „kopciuchów”, które są przyczyną złej jakości powietrza. Rząd jednak zdecydował się dopłacić do konsumpcji energii.
W ostatnich latach ceny energii były wyjątkowo niskie ze względu na niskie ceny CO2 węgla i duży przyrost OZE. Gwałtowny wzrost cen energii w 2018 r. jest wyzwaniem dla odbiorców. Środki zaradcze nie powinny jednak powodować dodatkowego chaosu i generować ryzyka dla firm energetycznych i odbiorców. Nieprzemyślanie działania pogorszą konkurencyjność rynku i utrudnią naprawę sytuacji.
Ustawa prądowa jest doraźnym rozwiązaniem, które dużym kosztem ukryje problem w 2019 r. Jednak go nie rozwiąże i problem powróci w kolejnych latach. Podwyżki cen energii są nieuniknione. W styczniu 2019 r. wszedł w ramach reformy ETS program MSR (Market Stability Reserve), który zlikwiduje nadpodaż uprawnień CO2 na rynku przyniesie wzrost cen uprawnień. Od roku 2021 będzie pobierana opłata mocowa (koszt 5,4 mld zł).
Dlaczego, skoro ceny energii są i będą wysokie, uważamy, że rekompensaty nie są dobrym pomysłem?
- Zamiast inwestycji w ograniczanie emisji (efektywność energetyczną i niskoemisyjne źródła), wspierana jest konsumpcja energii. Zaproponowane rozwiązanie sztucznie zaniża ceny dla odbiorców końcowych, co prowadzi do wzrostu lub utrzymania popytu na energię.
- Wdrażane rozwiązanie powoduje transfer wartości od biednych do bogatych.
- Mechanizm rekompensat jest zagraża niezależnym firmom obrotu. Efektem regulacji może być zmniejszenie liczby graczy i pogorszenie konkurencyjności rynku energii.
- Nie jest jasne, co stanie się w przyszłym roku. Rekompensaty obciążają budżet państwa i trudno się spodziewać, że minister finansów zaakceptuje wprowadzenie dopłaty jako wydatek stały. Ponadto, przeznaczając środki na konsumpcję energii, ograniczamy wydatki na inne ważne cele.
- Silna interwencja państwa oznacza spadek przewidywalności i zaufania dla rozwiązań rynkowych. Ponadto, w przyszłości rodzi się ryzyko roszczeń wobec państwa w razie niepowodzenia biznesowego.
Jak radzić sobie ze wzrostem cen energii?
Jeśli nie poprzez dopłaty, to w jaki sposób można ograniczać rosnące ceny energii? Po pierwsze, poprzez niskoemisyjną dywersyfikację wytwarzania. Duży udział węgla w polskim miksie energetycznym powoduje znaczną ekspozycję na ryzyko wahań cen węgla i kosztów praw do emisji CO2. Po drugie, operatorzy sieci dystrybucyjnej mogą odegrać kluczową rolę w zmniejszeniu kosztów dla odbiorców poprzez ułatwiony dostęp do sieci. Rząd, we współpracy z Prezesem Urzędu Regulacji Energetyki, ma wpływ na relacje pomiędzy odbiorcami a operatorami.
Ponadto, konieczny jest rozwój narzędzi analitycznych Prezesa URE do monitorowania cen, kosztów i konkurencji na rynku. Ten urząd, mimo poszerzającego się zakresu kompetencji, od lat pozostaje niedofinansowany. Zdrową konkurencję na rynku energii powinna zapewniać Towarowa Giełda Energii. Można to osiągnąć poprzez reformę, której celem będzie osiągnięcie wysokiej płynności na giełdzie – w szczególności na Rynku Dnia Następnego i Rynku Dnia Bieżącego.
Naszym zdaniem brakuje Rzecznika Praw Konsumentów Energii, który potrafiłby zadbać o ich interesy w procesie legislacyjnym. Obowiązkiem rzecznika powinno być informowanie o kosztach, możliwościach oszczędzania energii i wsparcie przy umowach zakupu energii.
Gdyby zamiast zwykłych dopłat rząd tą samą kwotą dofinansował gospodarstwom domowym na przykład wymianę oświetlenia na energooszczędne, możliwe byłoby zmniejszenie zużycia energii o ok. 10-20%. W ten sposób za 3 mld zł można rozwiązać problem w sektorze gospodarstw domowych na długo, a nie doraźnie. W dodatku oświetlenie starego typu stosują głównie mniej zamożne gospodarstwa domowe, a więc w większym stopniu pomagamy tym, którzy są biedniejsi.
Dziś dodatki energetyczne, ze względu na powiązanie z dodatkami mieszkaniowymi, są poza zasięgiem większości osób ubogich energetycznie. Program dodatków nie jest w pełni wykorzystywany, co potwierdza raport NIK z ubiegłego roku. Ochronę odbiorców wrażliwych należałoby rozpocząć od naprawy tego instrumentu.
Pełna treść analizy do pobrania poniżej.
Tytuł: Dlaczego ustawa prądowa może wywołać więcej szkody niż pożytku.
Data publikacji : 21 stycznia 2019
Pliki do pobrania :
Autorzy opracowania
dr Joanna Maćkowiak-Pandera, dr Jan Rączka